piątek, 4 kwietnia 2014

Chapter 14

Olivia POV.

Idę otworzyć drzwi. Przed nimi stoi mój gość. Zerkam w lustro czy nie wyglądam jak upiór. Szklana tafla pokazuje mi kogoś innego. Chuda dziewczyna, włosy to siano. Nie ma to jak zapraszać gości, kiedy jest się w takim stanie. Ciocia jednak wie lepiej. Otworzyłam drzwi, a przed nimi zobaczyłam chłopaka. Niewyskoki, ciemno-brązowe włosy, niebieskie oczy. Ogólnie mówiąc przystoiny.
-Ciao! Jestem Marco.- przedstawił mi się po angielsku z włoskim akcentem.
-Olivia.- uśmiechnęłam się przyjaźnie.- Wchodź.- przepuściłam go w drzwiach, a potem zamknęłam je na klucz. Zaprowadziłam go do salonu, gdzie włączony był telewizor na kanale muzyczym. W tym momencie leciała jakaś włoska piosenka, którą pierwszy raz słyszę.
-Czemu przyjechałaś do Włoch?- spytał patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczętami.
-Muszę wiele przemyśleć. Za dużo spraw na głowie.- powiedziałam nie patrząc na niego.
-Ja mam czas. Opowiadaj.- uśmiechnął się serdecznie. Nie wiem czy mu powiedzieć. Westchnęłam głośno i zaczęłam opowiadać mu wszystko po kolei. On tylko słuchał. Kiedy skończyłam miał mocno zdziwioną minę.
-Tak. Wiem moje problemy są dziwne, ale ja nie wiem co robić. Przyjechałam tu wszystko uporzątkować, ale nie umiem.- dopowiedziałam.
-Wiesz, może to oznacza, że trzeba poczekać, aż to wszystko ułoży się w jedną całość.- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Właśnie to robię...
-Ale nie w tym miejscu co trzeba.- nagle olśniło mnie o co chodzi. Mam wrócić do domu.
-Nie potrafię tam wrócić...- powiedziałam cicho.
-Ja tylko mówię, co myślę, ale to ty musisz zdecydować...- usłyszałam dzwonek telefonu. Marco wstał i wyszedł z pokoju. Jednak po chwili wrócił.- Przepraszam, muszę iść.- odprowadziłam go do wyjścia.- Musisz podjąć decyzję.- po tych słowach zostałam sama. Spojrzałam w lustro. Nie zobaczyłam siebie tylko dziewczynę lekko podobną do mnie.

Carmen POV.

Spojrzałam na chłopaka i chciałam go wyminąć, ale nie udało mi się.
-Unikasz mnie?- spytał Zack
-Nie.- ingorując go ruszyłam dalej.
-Wydaje mi się, że tak.- uparł się.
-Nie mam czasu na takie idiotyczne problemy.- zaczęłam biec do parku. On stał tam i czułam jak na mnie patrzył. Wywiercał mi dziurę w plecach. Nie wiem czemu, ale nie mam ochoty z nim gadać. On tego nie rozumię.
__________

Brama wjazdowa i jesteśmy na miejscu. Po godzinnej drodze dojechaliśmy na tą farmę moich dziadków. Ze starego domu wyszły dwie postacie już po chwili rozpoznałam je. Babcia i dziadek wyszli, żeby nas przywitać. Wysiadłam z auta i ruszyłam w ich stronę. Przywitałam się z nimi grzecznie i poszłam do bagażnika po torby.
-Choć skarbie, pokarze ci pokój.- skrzywiłam się na słowo "skarbie".
Zaprowadziła mnie na drugie piętro domu i otworzyła brązowe drzwi do pokoju. Weszłam tam powoli. Ściany koloru niebieskiego, łóżko dwuosobowe, biurko, szafa, regał. Na koniec przedmiot, który bardzo mnie ucieszył- stare pianino.
-Czuj się jak u siebie. Zostawiam cie samą. Jak czegoś będziesz potrzebowała to zejdź na dół.- nie czekając na moją odpowiedz wyszła z pokoju.
Położyłam walizkę i plecak na podłodze, która zaskrzypiała. Otworzyłam szafę i poczułam zapach stęchlizny. Odwróciłam się i otworzyłam okno. Usiadłam na łóżku, od samego początku spręrzyny wbijały mi się w tyłek. To nie będą miłe ferie. Spojrzałam na pianino. Było mocno zakurzone. Podeszłam do niego i otworzyłam klapę. Usiadłam na krześle obok. Nacisnęłam pierwszy lepszy klawisz. Dźwięk, który wydobył był cichy, ale czysty. Może jednak uda mi się czegoś nauczyć. Nagle przypomniało mi się, że w samochodzie jest moja gitara. Zbiegłam po stromych schodach potykając się na jednym z nich. Na dole siedzieli dziadkowie z rodzicami.
-Już skończyłaś?- spytała zdziwiona babcia.
-Nie, zostawiłam gitarę w samochodzie.- powiedziałam wychodząc z domu. Tak jak myślałam. Samochód był otwarty. Otworzyłam bagażnik i wyjęłam z niego instrument. Szybkim krokiem wróciłam do pokoju przeskakując co drugi schodek. Kiedy weszłam do pomieszczenia poczułam chłodny wiatr. Zamknęłam okno, gitarę odłożyłam tak by opierała się o pianino. Ubrania z walizki włożyłam do szafy. Podniosłam plecak i wyjęłam z niego nuty i różne podręczniki, a na samym końcu laptopa. Laptop wylądował na biurku, a reszta na pustej półce na regale. Plecak do walizki, a walizkę pod łóżko. Takim o to sposobem byłam rozpakowana. Uśmiechnęłam się do siebie i zeszłam na dół. Usiadłam na fotelu w salonie na przeciwko babci.
-Jak ty się zmieniłaś...- babcia rozmarzyła się nie zwracając uwagi na to, że moi rodzice mówili coś do niej.
-Mamo, my idziemy.- powiedziała serdecznie matka. Pożegnali się z dziadkami, a potem podeszli do mnie.- Badź grzeczna młoda damo.- przytulili mnie i wyszli. Przez chwilę udawaliśmy normalną rodzinę.
-Carmen, opowiadaj jak tam u was? Masz może jakiegoś wybranka serca?- spytała uśmiechnięta babcia, odwzajemniłam gest.
-Nie mam. Ostatnio miałam dużo na głowie przez co nie chodziłam do szkoły. Teraz muszę to wszystko nadrobić. Macie jakieś miejsce, gdzie mogłabym ćwiczyć układ na zajęcia?
-Tak, obok twojego pokoju jest jeden pusty. Możesz tam robić co chcesz.- dziadek posłał mi wesoły uśmiech.- Teraz was przeproszę, muszę iść do zwierząt.- po tych słowach wyszedł.
-Głodna jesteś?
-Tak.- kiedy to powiedziałam babcia wstała. Kiwnęła na mnie, żebym z nią poszła. Weszłyśmy do pomieszczenia obok. Kuchnia umeblowana jest w starym stylu. Zero nowoczesnych urządzeń. Babcia otworzyła lodówkę i wyjęła z niej małą blaszkę ciasta.
-Ciasto czekoladowe. Przepis dała mi moja sąsiadka.- uśmiechnęła się i nałożyła mi duży kawałek na talerz.- Proszę.- ja cicho podziękowałam. Kiedy zjadam przeprosiłam babcie i ruszyłam do "mojego" pokoju.
Położyłam się na łóżku. Włączyłam jakąś muzykę w słuchawkach i wzięłam laptopa.

__________

Po raz dziesiąty ćwiczę jeden układ i dalej mi nie wychodzi. Wzięłam łyka wody z butelki stojącej na podłodze. Głęboki oddech i zaczynamy. Włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć. Powtórzyłam wszystkie kroki. Udało się! Nareszcie.
Usiadłam zmęczona na podłodze spoglądając na zegarek. Tańczę już od dwóch godzin. Czas na przerwę. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do pokoju obok. Z szafy wybrałam czyste ubrania. Poszłam do jedynego nowoczesnego pomieszczenia- łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam jeansy, niebieską buzkę z napisem Hello!. Zeszłam na dół i wyszłam z domu. Poczułam ciepły wiatr. Rozejrzałam się dookoła. Na przeciwko była obora, kawałek dalej stajnia i pole. Po podwórku chodziły kury, a po polu biegały dwa kundle. Zobaczyłam dziadka wychodzącego ze stajni. Podbiegłam tam.
-O Carmen!- zdziwił się na mój widok.- Chcesz mi pomóc przy koniach?
-Chętnie.- uśmiechnęłam się i poszłam za nim do środka. Były tam trzy konie. Nie znam się na rasach, ale wiem, że są śliczne.- Co mam robić?
-Proszę- wręczył mi dwie szczotki.- Idź do końca do tej białej klaczy. Dalej wiesz co robić?
-Tak.- uśmiechnęłam się i poszłam w jej kierunku.- Hej mała.- pogłaskałam ją po głowie.

***
Hej!
Znowu krótki rozdział z powodu mojego "barku weny" jak to napisałam pod poprzednim rozdziałem. Chcę was przeprosić, że to na górze jest takie beznadziejne oraz za wszystkie błędy, które tam są.
2 komentarze na 6 obserwujących to trochę mało. Mam nadzieje, że pod tym będzie więcej, bo jeśli nie będzie 5 komentarzy rozdziału nie będzie. To dla was chwila, a mnie pokazuje, że to ktoś czyta.
Z góry dziękuje za wszystkie komentarze.
Wasza Edzia :*
PS. Jeśli macie jakieś pytania tu macie linka do mojego aska. [KLIK]

6 komentarzy:

  1. Wczułam się w postać Carmen ^^ pisz następnego c: tylko szybko, szynko ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. *szybko, szybko anie szynko xD soorki za literówkę ★

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. :) Trochę błędów podstawowych ale kij z tym. :D Przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień. Nawet śniadania nie jadłam. Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybko. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha! Ty szantażystko! Serio myślisz, że to podziała? Bo o ile mi się dobrze zdaję to nikt nie lubi szantażu :/ Ale to nic :)
    Rozdział fajny, pomimo, że krótki. Weny życzę :**
    TwKcSis

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah. :D ,, Ty szantażystko! ''. Tak to trochę szantaż. Ciekawe czy jeśli jakaś osoba napisze komentarz dwa razy to się liczy? ;o OBY TAK.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że piszę z takim opóźnieniem komentarz.
    Pffffff nie przejmuj się brakiem weny !
    Rozdziały powinno się tworzyć ciężką pracą i pasją, a nie weną :*
    Rozdział bardzo mi się podoba, mam nadzieję, że dodasz następny przed wyjazdem.
    Ami ♥

    OdpowiedzUsuń