Menu

niedziela, 18 maja 2014

Chapter 17

Carmen POV.
Głeboki oddech... Osunęłam się na podłogę i ukryłam twarz w dłoniach. Dlaczego ja zawsze coś psuję?! Za każdym razem kiedy mam coś nawet łatwego do zrobienia i tak mi to nie wychodzi. Spojrzałam na ściane naprzeciwko. Wstałam i spojrzałam dyskretnie do środka sali. Olivia spokojnie rozmawiała ze swoją ciotką. Powinnam ją przeprosić, ale chciałabym też pogadać z nią na osobności.
-Carmen!- odwróciłam się w strone idącej tu osoby.
-Co?- spytałam zszokowana patrząc na chłopaka.
-Co z nią?- spytał wskazując na drzwi do sali.
-Sam ją spytaj...- powiedziałam i odeszłam w stronę windy czując się nie potrzebna tutaj.
-Carmen!- spojrzałam na natrętnego bruneta.- Wszystko dobrze?
-Tak, ale skoro ty tu już jesteś to ja nie jestem potrzebna. Po za tym trzeba zabić drania, który zrobił to Vick.- uśmiechnęłam się ponuro.
-Przecież wiesz, że ona cie potrzebuję...
-Luke..-zaczęłam lekko poirytowana - Ty nic nie rozumiesz. Ona nie chce mnie znać... Przed chwilą mnie wyrzuciła z sali i powiedziała, że nie chce mnie tutaj...
-To ty nie rozumiesz! Ona potrzebuje cie teraz bardziej niż kiedykolwiek. Nie wiem czemu ci tak powiedziała, ale idź i pogadaj z nią o tym.- powiedział stanowczo. Głośno westchnęłam, a Luke pociągnął mnie w stronę sali, gdzie leżała dziewczyna.- No idź. Ja poczekam.- powiedział otwierając drzwi przede mną. Kiedy Olivia i jej ciotka mnie zobaczyły lekko się zdziwiły na mój poirytowany wyraz twarzy, zmieniający się w fałszywy uśmiech. Starsza kobieta wstała i wyszła posyłając mi pocieszając uśmiech.
-Olivia.. Przepraszam za mój wcześniejszy wybuch... Ja poprostu nie wiem jak mam się zachować.- usiadłam na krześle obok dziewczyny, która czekała, aż skończe mówić.- Nie wiem jak mam ci pomóc. Nigdy nie potrafiłam użyczyć dobrej rady czy kogoś rozweselić. To nie jest w moim stylu. Ja nawet nie wiem... Co mam teraz powiedzieć...
-Carmen...- Olivia zaczęła łamiącym się głosem.- Nie masz za co przepraszać. Masz racje... Nie powinnam próbować się zabić, ale ja... Ja s-sobie tego nie radzę...- głośny szloch rozniósł się po sali. Przytuliłam bardzo chudą szatynkę. Po chwili drzwi do sali się otworzyły. Wszedł przez nie Luke.- Ty też...- Liv uśmiechnęła się przez płacz do chłopaka.
-Dziwisz się?! Kto przegapiłby okazje zobaczenia włoskich szpitali.- dzięki Luke'owi atmosfera się rozluźniła.
-Głupi jesteś.- prychnęła szatynka.
-Ja głupi?! Nie jestem głupi! Jestem po prostu mądry inaczej!- chłopak zrobił minę jakby był obrażony.- To kiedy wracasz z nami?
-Nie wiem. Pewnie jak mnie wypuszczają...
__________
Ja musiałam wracać pierwsza.  Jednak nie chce zawalić szkoły. Jest cicho i spokojnie.  Nic się nie dzieje, to trochę dziwne, że nagle sprawa S.E. tak ucichła. Olivii dalej nie wypuścili, bo jest pod opieką psychologa. Nawet nie wiemy kiedy będzie mogła wrócić, bo psycholog nic nie mówi.
-Carmen!- z rozmyślania wyrwał mnie głos Diany.
-Co?- odwróciłam się w jej stronę.
-Telefon do ciebie.- spojrzałam na nią zdziwiona, kiedy podała mi telefon.
-Halo?- spytałam niepewnie.
~Stęskniłaś się?- usłyszałam dobrze mi znany komputerowy głos.
-A wiesz, że nie...
~To szkoda, bo mam dla ciebie niespodziankę.- lekko się zadziwiłam. Dawno żadnej nie było.
-Jaką znowu niespodziankę?- spytałam dając mu znać, że jestem znudzona.
~Przyjdz jutro około 18 pod las. Wiesz, w którym miejscu.- po tych słowach się rozłączył. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na dziewczynę stojącą obok.
-Nienawidzę go.- mruknąłam pod nosem.
-Co znowu?- spytała brunetka.
-Wymyślił sobie jakąś niespodziankę jutro o 18 w lesie.- pychęłam pod nosem.
-Pójdziesz? - spojrzała na mnie zaciekawiona.
-Chyba tak, a co mam zrobić?- wzruszyłam ramionami.
Olivia POV.
Spojrzałam na zegarek. Za 15 minut ma przyjść psycholog. Ostatnio się uparł i przychodzi codziennie. Za każdym razem muszę mu mówić co się stało. Muszę przypominać sobie jak najwięcej szczegółów,  żeby on mógł znalezc źródło mojej depresji. Dokładnie tak to ujął. Mam tego dość od tygodnia opowiadac to samo. Jakby nie mógł sam domyślić się, niektórych rzeczy. Czasem odwiedzi mnie moja ciocia. Lukę prawie cały czas jest u mnie. Nawet nie wiem czy on nie zawali szkoły przeze mnie. Usłyszałam głośne pukanie. Po chwili do sali wszedł psycholog.
-Dzień dobry, jestem dzisiaj wcześniej byśmy mieli więcej czasu.- powiedział wyćwiczonym głosem.
-Dzień dobry. To mam zaczynać opowiadać?- spytałam patrząc na niego.
-Nie. Chciałbym wiedzieć jak to się stało, że twoi rodzice nie są razem.- serio?! To mu się wzięło.
-Często sie kłócili. Pewnego dnia jechaliśmy samochodem ja, mój brat i mama. Mieliśmy wypadek, przeżyłam tylko ja.- powiedziałam patrząc na ścianę. Miałam ochotę się rozpłakać. Nie chciałam jednak przedłużać wizyty psychologa.
-Czy podczas tych wydarzeń co teraz miały miejsce przypomniała ci się matka lub brat ? Mieli oni wpływ na twój stan?- spojrzałam na niego jak na wariata. To ci się gościu wzięło na genialny temat.
-Nie. Staram się nie przypominać tego, ponieważ od dziecka nienawidzę tego dnia oraz trochę siebie.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Dobrze, ile miałaś lat, kiedy miał miejsce ten wypadek?
-Dwanaście.- to było sześć lat temu. Nienawidzę daty tego wypadku. To jedyny dzień, w którym nie mam na noc ochoty i niedługo on nadejdzie.
-Jak układały się wtedy twoje relacje z ojcem?- zanotował sobie coś na karcie i podniósł głowę by na mnie spojrzeć.
-Często się kłóciliśmy po tym. Miałam mu za złe kiedy poślubił Isabelle rok po śmierci matki i brata.- nie wiem czemu, ale ten psycholog jakby wymuszał, żebym mu wszystko mówiła.
-Jak teraz układają sie wasze relacje?- spytał rozmasowujac sobie kark. Z daleka było widać, że jest zmęczony swoją pracą.
-Nijak. Nie rozmawiamy za sobą. Spotykamy się tylko w święta.- dawno go nie widziałam, bo w te święta wyjechał do pracy.
-Rozumiem. Czy miałaś dobre relacje z matką i bratem?- zaczęła wkurzać ten temat.
-Bardzo dobre.- nie miałam siły rozgadywac się na ten temat. Zawsze źle się czułam rozmawiając o mojej rodzinie. Ta odpowiedzi nie była do końca prawdą. Owszem z bratem miałam świetne relacje, ale z mamą często się kłóciłam.
-Mam pytanie, ale zupełnie innego tematu.- przez chwilę zapisiwał coś w mojej karcie pacjenta.- Czy to na pewno był wypadek? Może ktoś chciał by twoja rodzina zginęła?- spojrzałam na niego.
-To jest jakieś przesluchanie?! To był wypadek. Samochód wpadł w poślizg, bo padało i wjechał w drzewo. Trudne do zrozumienia?!- podniosłam głos. Ten psycholog zaczyna działać mi na nerwy. Zaczyna wymyślać jakieś głupie pytania. Ugh... mam go dość.
-Dziękuję za dzisiejszą rozmowę. Masz jakieś pytania?- ostatnie zdanie powiedział jakby musiał.
-Kiedy mogę dostać wypis? Tylko pan mnie tu trzyma, a to nie jest psychiatryk tylko normalny szpital i zajmuje komuś miejsce...
-Rozumiem, że nie chcesz już tu być, ale nie skończyłem jeszcze swojej pracy. Moim zdaniem nie nadajesz się jeszcze do powrotu do domu.- po tych słowach usłyszałam jeszcze "do widzenia" i wyszedł. No to fajnie. Chwilę pozniej przyszła pielęgniarka.
-Chciałabym wypisać się na własne żądanie...
Carmen POV.
Spojrzałam na telefon. Jedna wiadomość od Olivii: "Mam samolot za 3 godziny,  będę około 20". Uśmiechnęłam do ekranu. Nareszcie wraca. Dziwne, że nie napisała wcześniej. Schowała książki do torby i poszłam zdać sprawdzian z biologii.
Spojrzałam na dzisiejszą datę. Już 13 marzec. Wszystko zaczęło się w Sylwestra. Ten czas szybko płynie. Zadzwonił dzwonek, weszłam do sali. Pani od biologii podała mi kartkę i zaczęłam pisać. Nie mogłam się jednak skupić na zadaniach. Cały czas mam w głowie różne wizję jaką niespodziankę wymyślił. Po 45 minutach męki udało mi się napisać ten sprawdzian. Niby wszystko napisane, ale nie wiem co. Szybko wyszłam ze szkoły i wsiadłam do samochodu. Kiedy pojechałam do domu była już 16. Wyszłam do pokoju i odłożyłam torbę. Na dole była Diana.
-I co idziesz tam?- spojrzała na mnie jakbym miała zacząć kłamać.
-Idę, a co mam zrobić?!- otworzyłam lodówkę i wzięłam z niej jogurt.
-To zły pomysł, żebyś szła sama.- szła za mną do pokoju obok.
-A co jesteś chętna,  żeby iść że mną?- po jej minie widziałam, że nie chce.- No właśnie, dlatego idę sama. Po za tym nie raz już się z nim spotykałam. Sama.- ten argument uciął te wymianę zdań.- Olivia dzisiaj wraca.
-To dobrze. O której będzie?
-Około dwudziestej.- weszłam po schodach na górę. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju. Diana nie szła za mną. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam pod nie i wyjęłam spod niego pudełko. Położyłam je obok siebie. Otworzyłam je i wyjęłam z niego metalowy przedmiot. Schowałam go za paskiem spodni.
__________
Stałam przed wejściem do lasu. Kolejny krok może zmienić wszystko, jednak powoli weszłam tam. Cicho i bezszelestnie by nie ujawnić swojej obecności. Wokoło panował spokój i cisza tak jak zawsze przed burza. Szłam ścieżką do polany. Tam zobaczyłam coś przekraczającego...
Gregory POV.
Na moim biurku zadzwonił telefon.
-Halo, agent...- nie zdążyłem dokończyć.
-Gregory...- usłyszałem przerażony głos Carmen- musisz jak najszybciej przyjechać do wschodniej części lasu...
***
Hej Miśki!
Wiem, zawaliłam z rozdziałem. Wszystko przez koniec roku, nauczyciele muszą dawać pełno sprawdzianów i kartkówek. Winą też jest brak weny.
Przepraszam za wszystkie błędy, za to, że rozdział jest tak beznadziejny oraz za to, że tak zaniedbuje blog.
Obiecuje, że po wystawieniu ocen się poprawie.
Kocham Was i dziękuję za te piękne trzy komentarze :*
Edzia

20 komentarzy:

  1. To czyje zmasakrowane ciało tam będzie? :P Bardzo lubię kryminały, ale kończysz rozdział w najgorszym momencie. Ja chcę już nexta :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe kto tam leży zmasakrowany. Szkoda, że kończysz w takich momentach ;p Czekam na next! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać nexta! :)) Pozdro. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh. Szkoda, że w dalszym ciągu nie ma rozdziału. Już prawie całkiem zapomniałam o twoim blogu. Zanim ty wstawisz rozdział ja przeczytam 10 innych blogów. :(( Bez urazy oczywiście bo nie chcę cie obrazić czy coś xd. Czekam na tą twoją obiecaną poprawę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecała po wystawianiu ocen, czyli dopiero za tydzień :)

      Usuń
    2. U mnie od dwóch dni są wystawione. I już nikt do szkoły nie łazi. xd

      Usuń
    3. Poprawka. Zostały wystawione w piątek. ;p Wstawi pewnie rozdział po końcu roku szkolnego.

      Usuń
    4. Haha! To chyba u ciebie zostały wystawione! Ja mam wystawiane jutro, ona ma w poniedziałek, więc się nie odzywaj. Tak po za tym to ty nie chodzisz do szkoły! Ona chodzi, jeszcze ma zajęcia po lekcjach! Jak jesteś taka kurwa mądra to nie pisz z anonima! Wszyscy są tacy odważni jak nie wiadomo kto to jest! Zresztą nikt ci nie każe tutaj wchodzić! Skoro ci tak przeszkadza, że dodaje rozdziały rzadko, to wypad! Ja wiem, że nie miała czasu, ale widziałam że się stara! Więc mam do ciebie prośbę. Nie oceniaj i nie hejtuj! Bo hejterów nam tu nie potrzeba! Pozdrawiam, siostra Edzi!

      Usuń
    5. Kurwa. JA NIE HEJTUJĘ. CZYTAJ UWAŻNIE. Ja tylko napisałam kiedy zostały u mnie wystawione a ty się czepiasz. :/

      Usuń
    6. ,, Tak po za tym to ty nie chodzisz do szkoły!'' Po 1. Nie chodzę bo u mnie już wystawili. Po 2. Nie chodzę bo w szkole już kompletnie się nic nie robi. Przeważnie gadamy a nauczyciele coś trują o wakacjach.

      Usuń
    7. I jeszcze raz to napiszę. To, że napisałam jak jest u mnie w szkole to nie znaczy, że się kurwa czepiam jej.

      Usuń
    8. Ja tylko napisałam kiedy u mnie zostały wystawione a ty już się czepiasz. Dlaczego ludzie uważnie nie czytają.. :/

      Usuń
    9. Haha! Cztery komentarze o tym samym! Żal mi cię dziecko, nie potrafisz przyjąć słów krytyki. Poza tym, wyobraź sobie, że umiem czytać i moim zdaniem to było napisane takim tonem jakby to był hejt. Sorry. Nikt ci nie każe tutaj wchodzić.

      Usuń
  5. Boże. Jacy ludzie żyją na tym świecie. To nie był hejt!

    OdpowiedzUsuń
  6. A wiesz co? NIECH CI BĘDZIE. Nie będę wchodzić na bloga gdzie komentuje taki chamski człowiek jak ty! ŻEGNAM. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć. Wczoraj niedawno odkryłam ten blog i tak jak pisałam pod rozdziałem 18 według mnie to nie jest wina tego anonima. No bo weźcie. Ona napisała kiedy u niej zostały wystawione oceny nie mając pretensji do autora rozdziału. Po co wy się kłóciłyście? To było bez sensu. xDD
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć niedawno znalazłam ten blog i napiszę tu to co pisałam po 18 rozdziałem. :) Ogólnie to ta dziewczyna lub ,, kopnięty '' anonim ( jak kto chce xd ) napisała kiedy u niej zostały wystawione oceny i, że U NIEJ w szkole nikt nie chodzi już na zajęcia. Więc March. Mam pytanie. Czemu ty się jej czepiłaś? Możesz mnie nazwać kretynką ale ja tego nie rozumiem. To bez sensu. xDD
    PS. Pisałam już raz ten komentarz ale wyskoczył mi error i nie wiem czy się zapisało więc przepraszam jeśli ten komentarz już istnieje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Taa... Mój pierwszy komentarz jednak się zapisał. Uznajmy, że go tam nie ma. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. 41 year old Structural Analysis Engineer Ellary Baines, hailing from Val Caron enjoys watching movies like Comanche Territory (Territorio comanche) and Knapping. Took a trip to Thracian Tomb of Sveshtari and drives a Ferrari 250 GT Series I Cabriolet. myslalem o tym

    OdpowiedzUsuń