Menu

piątek, 21 marca 2014

Chapter 12

Vicky POV.

Siedzę na ławce w parku. Czekam na to, aż ten debil przyjdzie. Po chwili zobaczyłam jego blond włosy.
-Ile można czekać?- powiedziałam poirytowana- Musi pogadać, ale to nie jest dobre miejsce. Chodź.
-Gdzie idziemy?- spytał
-Jeszcze nie wiem, muszę pomyśleć, gdzie możemy spokojnie pogadać.
-A u was nie da się?
-W tej chwili nikogo nie ma, ale nie wiem kiedy wrócą... Dobra, idziemy.- kiedy doszliśmy do domu okazało się, że dalej ich nie ma. Od razu ruszyłam w stronę mojego pokoju. Rzuciłam torbę na łóżko.
-Po co chcesz gadać.- Martin spojrzał na mnie wyczekująco.
-Powód czemu zerwałeś z Olivią.
-Ty.
-Co ja?
-Ty jesteś im powodem.- podszedł do mnie i zrobił coś czego się nie spodziewałam pocałował mnie.

Carmen POV.

Przyszłam pod dom dziewczyn. Jak zwykle otwierał Luke.
-Olivii nie ma...
-Ja do Vicky.- po tych słowach ruszyłam po schodach do pokoju Victorii. Jak jestem wkurzona to nie mam w zwyczaju pukać. Zobaczyłam coś co mnie szokowało. Przede mną stali Martin i Vicky całując się.- To może ja sobie pójdę, żebyście dokończyli to?! Choć nie Martin wynocha.- oboje byli zdziwieni moją obecnością w tym pokoju. Martin widząc, że jestem zła potulnie wyszedł.
-Po co tu przyszłaś?
-Cytując: "Victoria Walker tak nazywa się moja prawdziwa przyjaciółka". Wiesz kogo to słowa?- spojrzałam na nią w jej oczach widziałam, że zna prawdę.- Wiesz. To mi to kurwa wytłumacz! Czemu nic nie mówiłaś?
-Bo umówiłyśmy się, że nikomu nie powiem. Po za tym co to ma do rzeczy?- spytała ze złami w oczach. Teraz to się przejmuję tym, że Ash umarła.
-Może to ci odpowie.- powiedziałam puszczając nagranie, które dostałam na pendriwie.
-Po co tu miałam przyjść?- spytała Ash
-Chciałem zobaczyć jak moja następna ofiara umiera ze strachu.- S.E. mówił głosem pełnym jadu i pewności siebie.
-Niedoczekanie.
-Tak sądzisz, twoja przyjaciółka mówiła co innego.
-Jaka? Jakbyś nie wiedział mam ich wiele.
-Nazywa się Victoria Walker. Dowiedziałem się od niej kilku ciekawych rzeczy. Wiesz, że ona sama chciała mi pomóc i dalej jest chętna. Prawda Vick?
-Masz racje.- teraz pojawiła się Vicky
-Co ty tu robisz?
-Pomagam mu dojść do naszego celu.- słychać było bezduszny śmiech i strzał z broni. Nic więcej nie było nagrane. Dzięki mojemu ojcu udało się poprawić jakość nagrania.
-I co teraz powiesz?- uśmiechnęłam się pod nosem. Mam teraz przewagę ona nie spodziewała się tego.
-Ja nic nie powiem, ale on chętnie ci wszystko wyjaśni.- powiedziała dumnie ja tylko odwróciłam się. Stał tam ON w swojej masce.
-Jesteście głupi.- powiedziałam i wyszłam z pokoju prowokując ich. Na dole nikogo nie było i dobrze. Vicky już stała na schodach.- Twój przyjaciel się wystraszył?- uwielbiam to robić. Grać osobę miejącą wszystko gdzieś.
-Nie uda ci się to Craven.
-Sądzisz? Już mi się udało.- po tych słowach wyszłam z ich domu i ruszyłam w stronę pracy mojego ojca- biura FBI. Było to blisko, więc dojście tam zajęło mi kilka minut. Ledwo weszłam już wszyscy zbiegli się wokół mnie.
-Nagrałaś to?- spytał mnie Gregory
-Taka głupia jeszcze nie jestem. Znaleźliście coś?
-Nigdzie nie było innych odcisków niż Ashley i jej brata.
-Dalej uważam, że to mogą być tylko podpucha, ale czy ten opis coś dał?- spojrzałam w kierunku jakiegoś faceta przy komputerze.
-Tak, zostało ok. 1000 ludzi o takim opisie w najbliższej okolicy, a w mieście 30 osób.- powiedział niewzrószonym głosem.
-To wystarczy by aresztować Victorie Walker jako współsprawce ostatich dwóch morderstw.- Gregory wypełniał jakieś papiery.- Dobra, ja i Jack idziemy po nią.- powiedział z razem z moim ojcem ruszyli w stronę wyjścia.
-Carmen?- usłyszałam dobrze mi znany głos.
-Zack!- ucieszyłam się na widok chłopaka.- Bravo! Słyszałam, że skończyłeś już swój staż.
-Udało się, a ty co tu robisz?- spytał z uśmiechem na twarzy.
-Pomagam w sprawie. Zostałam konsultantem!
-No młoda! Witamy na pokładzie. Jaka sprawa?
-Nie wiem czy mogę ci powiedzieć.- udawałam, wiem że mogę mu powiedzieć. Spojrzał na mnie unosząc brew.- Dobra już mówię, ale i tak mi nie uwierzysz.
-Ja? Chyba mnie z kimś mylisz. Ja każdemu wierze na słowo.
-Seryjny morderca S.E.- powiedziałam cicho.
-Wow! To świetnie! Musisz być naprawdę dobra skoro cie wzięli.
-Ah, no wiem. Jestem cudowna i pewnie tego nie wiesz, ale też bardzo skromna.- po tych słowach roześmialiśmy się, ale nie trwało to długo, bo ojciec i Gregory wrócili idąc z Vicky zakutą w kajdanki. Spojrzała na mnie zaskoczona i wściekła. Uśmiechnęłam się do niej złośliwie.
-Kto to?- spytał Zack
-Victoria Walker podejrzana o współprace z S.E. Ja już idę. Może uda mi się wbić na przesłuchanie.- po tych słowach ruszyłam w kierunku pokoju przesłuchań. Przed jednym z nich spotkałam ojca.- Mogę tam wejść? Proszę.- zrobiłam słodkie oczka.
-Tak. Gregory sądzi, że możesz pomóc. Czeka na ciebie w środku.
-Dziękuję.- powiedziałam i weszłam.- Oh, Vick nie sądziłam, że się tu zobaczymy. Za pierwszym razem obiecałyśmy Carlowi, że nie wrócimy na komisariat. Coś nie dotrzymujesz słowa- chytry uśmiech zagościł na mojej twarzy. Vicky kipiała ze złości, a Gregory czekał jak to rozegram.
-Zdrajca.Grasz nie fair.- syknęła brunetka w moją stronę.
-Nie tylko ja.
-ON trzyma się zasad.
-Swoich. Owszem, które co chwila zmienia jak coś nie idzie po jego myśli.
-Nigdy nie sądziłam, że zaczniesz pomagać tym ofiarą losu.
-Never say never kotku.- puściłam do niej oczko.
-Z NIM nie wygrasz.
-Wielki znawca się znalazł. Wiesz, to nie ja jestem fałszywą przyjaciółką. Olivie też wykorzystujesz?- tym ją powaliłam nie sądziła, że będę się o to pytać.
-To tylko dodatkowy pionek w grze.
-Najciekawsze jest to, że ON wiedział, kiedy do ciebie przyszłam. To oznacza, że to jeden z twoich współlokatorów.
-Nie uda ci się to. Chyba już to mówiłam.
-Nie gram w otwarte karty i pamiętaj zawsze mam jakiegoś asa w rękawie. Ciekawi mnie tylko, dlaczego mu pomagasz.- po tych słowach wyszłam zostawiając ją z Gregorym, który już wiedział, że ona pomagała. Weszłam do pokoju obok.
-Bravo! Nie wiedziałem, że jesteś taka dobra.- ojciec powiedział podekscytowany.
-Daruj sobie.- mruknęłam do niego.- Nie mogę w to uwierzyć jak ona grała.
-Każdy morderca jest świetnym aktorem.
-Idę do Olivii i reszty wyjaśnić im to. Jakbyście się czegoś dowiedzieli to dzwoń.- wychodząc z biura wszyscy patrzyli na mnie z podziwem. Mam 18 lat, a pomagam jakbym była super doświadczonym agentem.
Na dworze poczułam silny podmuch zimnego wiatru. Ruszyłam w kierunku, gdzie już dzisiaj byłam. Mam nadzieje, że Olivia da radę zrozumieć cała sytuacje. Dyskretnie spojrzałam za siebie nikt za mną nie szedł. Głośno zapukałam do dużych, brązowych drzwi. Po chwili otworzył mi Luke.
-A ty tu po co?- spytał zły
-Muszę z wami pogadać.- spojrzałam na niego błagalnie.
-Właź.- kiedy weszłam zobaczyłam zdenerwowaną Liv i dziwnie spokojnego Erica. Usiadłam na krześle naprzeciwko dziewczyny.
-Muszę wam coś wyjaśnić.- weschnełam głośno.- Zastanawiacie się pewnie czemu FBI zabrało Vicky. Podejrzewają ją o pomoc w dwóch morderstwach dokonanych przez seryjnego zabójce S.E.- spojrzałam ukradkiem na Erica, on tylko uśmiechał się pod nosem.- Mają kilka dowodów, które...- wzięłam głęboki oddech- Które ja pomogłam im zdobyć przychodząc tu rano.- na ich twarzach widać było zdziwienie.
-Jeszcze niedawno mówiłaś, że nigdy im nie pomożesz.- Luke spojrzał na trochę zły i trochę zdziwiony.
-Wiem, ale sytuacja się zmieniła.
-I to jest powód, żeby dołączać do FBI i aresztować naszą przyjaciółkę!- Luke coraz bardziej się wściekał.
-Aha, czyli wolałbyś, żebym siedziała jak inni i czekała na śmierć w kącie jakiegoś ciemnego pokoju? Dobrze! Nie zobaczysz mnie tu więcej.- wyszłam traskając drzwiami. Nawet nie wiem kiedy doszłam do swojego domu. Był pusty. Wbiegłam po schodach. Szybkim ruchem otworzyłam drzwi do mojego pokoju. W środku panował wielki nie ład. Ostatnio wszystko robię w biegu. Nie ma czasu na posprzątanie tego pokoju. Usiadłam przy biurku. Zgarnełam wszystko na jedną stronę. Wziełam kartkę papieru i zaczęłam pisać. Napisałam tam wszystko co wiem o tej sprawie. Był to kolejny nie ład. Nic nie trzyma się kupy. Nagle dostałam telefon.
-Halo?
-Zaczęłaś grać w inne karty. Myślisz, że jak im pomożesz to mnie złapiesz?! Nie licz na to.
-Widać, że nie obchodzi cie to, że mamy Vicky.
-Vicky to tylko pionek...
-Którego użyłeś w dwóch morderstwach.- po tym się rozłączył. Ten podsłuch w telefonie może się jednak przydać.
Spojrzałam na godzinę. Dwudziesta druga pięćdziesiąt dwa. Ten czas za szybko leci, a ja muszę iść jutro do szkoły. Poszłam do łazienki. Lustro to nie jest mój przyjaciel. Zobaczyłam tam kogoś innego. Schudłam, przestałam o siebie dbać. Weszłam pod prysznic. Moment bez problemów był cudowny. Niestety nie trwał długo. Mokre włosy wytarłam ręcznikiem pozwalając im wyschnąć. Założyłam piżamę, nie wiem czemu, z Hello Kitty. W pokoju spakowałam wszystkie nuty potrzebne na jutro oraz moje zapiski. Nie chce, żeby je ktoś zobaczył. Ledwo położyłam się na łóżku, a już byłam w krainie Morfeusza.
__________

Obudził mnie głupi budzik. Nie cierpię go jak każdy. Przeciągnęłam się na łóżku. Przez nie zasłonięte okno widać pierwsze promienie słońca, które zachęcają ludzi do wstania. Podobno dzisiaj ma być ładna pogoda. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. W środku były porozwalane ubrania. Tu też trzeba posprzątać. Wzięłam czarną koszulkę z Nirvany, tego samego koloru Conversy i niebieskie jeansy. Włosy związałam w koka. Zrobiłam sobie lekki makijaż i zeszłam na dół. W lodówce nic nie było. Zaczęłam grzebać po szafkach. W końcu znalazłam płatki kukurydziane. Szybko je zjadłam i wyszłam do szkoły.
Na dworze wiał zimny wiatr, a na niebie były chmury przypominające burzowe. Szłam do szkoły na pieszo. Ludzie z zaciekawieniem mi się przyglądali. Nie zwracałam na nich większej uwagi. Ostatni tydzień przed feriami zimowymi. Ojciec powiedział, że mam codziennie chodzić do szkoły. Tylko po co?! I tak nie zdam do następnej klasy, bo nich jak?! Nie chodziłam do szkoły ponad dwa miesiące.
Przed budynkiem męki było pełno osób. Moje przyjście od razu zostało zobaczone. Ludzie z młodszych klas patrzyli na mnie z podziwem. Z mojego rocznika się dziwili, wszyscy wiedzą, że coś dziwnego się dzieje jak przychodzę do szkoły. Kiedy doszłam do szafek każdy już wiedział, że do szkoły przyszła Carmen Craven.
-Hej.- ktoś stał koło mnie. Spojrzałam w tym kierunku. Przytuliłam go.- Nie sądziłem, że jeszcze pamiętasz, gdzie jest szkoła.
-Zamknij się.- uśmiechnęłam się do niego.- Zobaczymy, na której lekcji wyląduję u dyrektora.
-Na pierwszej.
-To bardzo prawdopodobne.- nie skończyliśmy rozmowy, ponieważ zadzwonił dzwonek. Kiedy weszliśmy do sali wszyscy siedzieli w ławkach. Kątem oka spojrzałam na siedzącą samą Olivie. Widać, że tej nocy nie spała, pomimo że próbowała to ukryć.
-Panno Craven.
-Słucham.- zwróciłam się do nauczycielki muzyki.
-Masz tu nuty do nadrobienia.- podała mi gruby plik nut.
-Na kiedy?
-Po feriach.
__________

Sytuacja powtarzała się na każdej lekcji. Nauczyciel wręczał mi materiał do nadrobienia i mówił, że po feriach mam to zdać. Byli jacyś dziwnie mili.
Właśnie skończyłam sprzątać pokój. To, aż dziwne, że jest tu tak czysto. Spojrzałam na góre materiału do zaliczenia. Wzięłam pierwsze nuty i zagrałam to na gitarze. Zwykła melodia, łatwa do zagrania. Czyli to mogę zostawić i przejść dalej. Następne nuty były bardziej skomplikowane. Niestety nie dane mi było je odczytać, bo zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-Musisz jak najszybciej tu przyjechać.- usłyszałam głos Zack'a.


***
Hej Kochani!
Oto rozdział 12! Szybko to leci...
Zrobiłam ankiete i chciałabym, żeby każdy kto to czyta oznaczył tam to co uważa.
Pamiętajcie- CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
Do zobaczenia Miśki! Kocham Was!
Wasza Edzia.

3 komentarze:

  1. Haha! Ona konsultantem! To było dobre :) Głupia Vicki, dobrze jej tak! Rozdział fajny. A tak poza tym idąc tokiem rozumowania Carmen, myślę że to Eric jest S.E!
    Wenyy!
    TwKcSis

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc, przeczytałam ten rozdział i stwierdziłam, że muszę zabrać się za pozostałe 11 :) Na prawdę to co piszesz jest ciekawe!

    Chciałabym też zaprosić ciebie na drugą cześć mojego opowiadania Sick Truth - Sick Problems!
    www.sick-problems,blogspot.com

    Pozdrawiam, eM's x

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !
    Nie moge się do czekać następnego !
    Ja już chyba się domyślam kto kryje się za nazwą S.E ! :o
    Czekam w niecierpliwieniu na następny rozdział :*
    Ami ♥
    this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń